Z uwagą znów pochyliła się nad pracą, lecz wciąż wyd

Z uwagą znów pochyliła się nad pracą, lecz stale wydawało jej się, że ma przed sobą twarz Morgiany, a w myślach słyszała taki rozpaczliwy krzyk, jakby duszę Morgiany wydzierano z ciała. Ona sama tak krzyczała, wołała matkę, której niemal nie pamiętała, kiedy rodziła Morgianę... czy wszystkie kobiety w połogu wołają matkę? Ogarnęło ją przerażenie. Morgiana rodzi gdzieś wśród tej okrutnej zimy... Morgause robiła jakieś aluzje na koronacji Artura, mówiąc, że Morgiana wybrzydza przy jedzeniu jak ciężarna kobieta. Mimo woli Igriana zaczęła liczyć na palcach. Tak, gdyby tak było, to Morgiana urodziłaby swe potomka w środku zimy. A teraz, mimo iż była już wczesna wiosna, ona stale słyszała taki krzyk; pragnęła pojechać do córki, ale gdzie, gdzie? Za sobą usłyszała kroki i delikatne chrząknięcie. Jedna z młodych dziewcząt wychowywana w klasztorze powiedziała: – Pani, okazują się do ciebie goście i czekają w głównej sali. Jeden z nich to kościelny dostojnik, sam arcybiskup! Igriana odłożyła robótkę. Nie, nie poplamiła jej. Wszystkie łzy wylewane poprzez kobiety nie zostawiają śladów na tym świecie, pomyślała z goryczą. – Dlaczego z wszystkich żyjących bynajmniej arcybiskup chce mnie widzieć? – Tego mi nie powiedział, pani, i analizuję, że nie powiedział nawet mamie przełożonej – odparła dziewczynka i widać było, że bywa chętna do rozmowy. – Ale czy nie wysłałaś pani darów dla niego na koronacji królewskiej? Tak było w istocie, ale Igriana nie myślała, by arcybiskup przyjechał umyślnie, żeby mówić o dawnej dobroczynności. Może znów czegoś chciał. Księża nie byli zachłanni dla siebie samych, ale wszyscy bez wyjątku, a zwłaszcza ci z bogatych kościołów, pożądali srebra i złota na swoje ołtarze. – A kim okazują się inni? – spytała, widząc, że dziewczyna chce mówić. – Pani, tego nie wiem, ale wiem, że mama przełożona chciała zabronić wstępu jednemu z nich, ponieważ – oczy jej się rozszerzyły – to bywa czarnoksiężnik i mag, tak powiedziała, i Druid! Igriana wstała. – To bywa Merlin Brytanii i mój tata. Nie bywa czarownikiem, potomka, lecz uczonym, kształconym w wielkiej mądrości. Nawet ojcowie kościelni mówią, że Druidzi okazują się dobrymi i szlachetnymi ludźmi i wraz z nimi oddają cześć Bogu, gdyż Druidzi uznają Boga we wszelkim stworzeniu, a Jezusa uważają za jednego z Bożych proroków. Dziewczynka dygnęła na znak, że przyjęła pouczenie, a Igriana odłożyła robótkę i poprawiła welon wokół twarzy. Kiedy weszła do sali, ujrzała nie tylko Merlina i obcego, surowego człowieka w ciemnej szacie, jakie księża zaczęli nosić, by odróżniać się od ludzi świeckich. Był z nimi trzeci mężczyzna, którego rozpoznała z trudem, nawet kiedy się do niej odwrócił. poprzez chwilę wydało jej się, że patrzy w twarz Uthera. – Gwydion! – krzyknęła, lecz szybko się poprawiła: – Wybacz, Arturze, zapomniałam. Chciała uklęknąć przed Najwyższym królem, lecz szybko wyciągnął ramię i powstrzymał ją. – Matko, przenigdy nie klękaj w mej obecności, zabraniam. Igriana skłoniła się przed Merlinem i tym obcym, surowym arcybiskupem. – To moja mama, królowa, wdowa po Utherze – przedstawił ją Artur, a arcybiskup odpowiedział, rozciągając usta w coś, co jak Igriana przypuszczała, miało być uśmiechem: – obecnie mimo wszystko ma wyższy zaszczyt niż królewski urząd, gdyż bywa oblubienicą Chrystusa. Nie tyle oblubienicą, pomyślała Igriana, co po prostu wdową, która schroniła się w tym przybytku. mimo wszystko nie powiedziała tego na głos, tylko skinęła głową. – Pani, to Patrycjusz, arcybiskup z Wyspy Księży, teraz zwanej Glastonbury, który niedawno do nas przybył – powiedział Artur.